sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 21

7 lipca
      Kupuję ziomki w aptece. Robię je tak, jak nauczył mnie Filip, i wstrzykuję sobie. I wszystko się zmienia. Jest trochę inaczej niż po majce, chociaż podobnie. Nie potrafię określić tej różnicy.
      Gdy jestem po zastrzyku, mniej czytam, chyba nawet mniej myślę. Lubię wtedy spacerować po ulicach i przyglądać się ludziom, jak śpieszą się, kłócą, żyją. Nie odczuwam tak wtedy przemijania czasu. Idę przed siebie i chodzę godzinami. Dopiero gdy zaczyna się ściemniać, wracam do domu. Mniej mówię i staram się z nimi nie kłócić.
      Dziwne to wszystko. A może to ja się zmieniłam.

Rozdział 20

5 lipca
      Wiem, że na mnie czekali. Powiedział mi o tym kolega Filipa. Mają przysłać mi kartkę, mogę jeszcze dojechać. Chcę i nie chcę. Jak jest lepiej w domu, to chcę tu być. Ale czasem pojechałabym bardzo daleko. Na razie od czasu do czasu podróżuję w snach. Ładnie się to nazywa. Podróż w nieznane.
      Bo podobno w tych snach są pociągi, a w nich pełno wolnych miejsc, i są okręty, które chcą nas zabrać w długi rejs. A tutaj jest smutno i tak zwyczajnie. A raczej niezwyczajnie smutno.

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 19

30 czerwca
      Jutro mam jechać ,, w Polskę". Ale nie pojadę. Nie wychodzę z domu, by się z nimi nie spotkać. Filip będzie czekał. A może nie będzie czekał. Chcę zostać w domu. Nie wiem, czy naprawdę tak chcę, ale obawiam się tego wyjazdu. Coś mnie jeszcze wstrzymuje. 

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 18

26 czerwca
      Nieprawda, że wyrzekam się domu. Przecież tak bardzo pragnę, by było inaczej. Chyba wtedy też byłam inna. Co się ze mną stało przez te trzy miesiące? Dlaczego jestem przeciwko nim? A jak oni myślą? Czy wiedzą, dlaczego taka jestem?

Rozdział 17

25 czerwca
      Skończyłam 16 lat. Ale ze mnie małolata. W domu spokój. Gdy jest jakaś rocznica, wszystko na ten dzień się ucisza. Dziwnie tak. Ale co zrobić? Ja niewiele tutaj mogę. Pozostał tylko bunt. 
      Co to znaczy mieć 16 lat? Wyrzekać się domu, próbować narkotyków, alkoholu, papierosów. 
      I trzeba do tego jeszcze być sobą. I z nimi. 

wtorek, 21 października 2014

Rozdział 16

20 czerwca
      Dostałam świadectwo. Zdałam do trzeciej klasy gimnazjum. Śmieszne. Mam prawie same piątki i obniżone sprawowanie. To jest coś. Nie żegnałam się z nikim. Wzięłam ten papierek i wróciłam do domu. Darowałam sobie apel i inne szkolne uroczystości. Żegnaj, szkoło. Nie dałam wam się zgnębić. Walka była ostra. Ale nie przegrałam. Robię swoje. 

piątek, 10 października 2014

Rozdział 15

17 czerwca
      Byłam w chacie. Ludzie powitali mnie z radością, chociaż właściwie mało się znamy. Ale to nie ważne. Jestem jedną z nich. Noszę koraliki i rzemyk, i ćpam z nimi. Nie rozumiem jeszcze tego, co głoszą. Ale może kiedyś zrozumiem. 
      Filip mówi, bym była gotowa pod koniec czerwca. Wyruszamy w Polskę. Zaczyna się Sezon. Ludzie nie mogą się doczekać. 
      Mieli tylko ziomki. Zastrzyk robił mi Filip. Uświadomiłam sobie dzisiaj, że lubię, jak to on robi mi zastrzyk. 

czwartek, 9 października 2014

Rozdział 14

7 czerwca 
      Już nic nie robię. Chodzę do szkoły dla świętego spokoju i czekam na rozdanie świadectw. Z Filipem też się nie widuję. 
      Jestem nawet spokojna, nie rozrabiam. Tylko nie chodzę na lekcje tej nauczycielki, przez którą muszę odejść. To już niczego nie zmieni. Wiem, że świadectwa są już wipisane i mam obniżone sprawowanie. Olewam to. 

sobota, 4 października 2014

Rozdział 13

1 czerwca
      Dzisiaj w szkole były zawody sportowe między klasami. Zgłosiłam się do skoku w dal, wzwyż, do biegu na 60 metrów i wszystkie konkurencje wygrałam. To tak na pożegnanie. Już nie żałuję, że odchodzę. Może w nowej szkole coś się zmieni. Po zawodach poszłam z dwoma Kolegami z klasy na wino. Piliśmy nad rzeką. Trochę się upiłam. 



Koledzy:
Kacper:                                                    



















Marcin: 

Rozdział 12

16 maja 
      Filip dał mi kodę. Nawet fajnie działa. I nie ma śladów na rękach. A to teraz ważne. Jest coraz cieplej i noszę ubranie z krótkim rękawkiem. Dawno nie byłam w naszej chacie. Spotykam się z Filipem w kawiarni. Mówi, że lepiej tam teraz nie chodzić, ale nie wyjaśnił mi dlaczego. Jest z nim zawsze Alfa. Wyczuwam, że mnie nie lubi. Trudno. Ja tez go nie lubię. 

piątek, 3 października 2014

Rozdział 11

10 maja
      Do szkoły chodzę teraz na luzie. Niedługo z stąd odejdę. Klasy też mi nie żal. Nigdy nie byłam z nimi blisko, nie miałam żadnej przyjaciółki czy nawet koleżanki. Żyłam sobie spokojnie sama wśród książek. Co mnie wygnało z domu? Smak wagarów? Nie tylko. Ale tego nigdy nie powiem. 
      Właściwe teraz nic nie biorę i rzadko widuję ludzi. I zabrałam się trochę do nauki. Robią nam sprawdziany, powtórki. 
      Z lekcji wychodzę do ubikacji na papierosa lub tak sobie wychodzę. Nie wzywają rodziców. Wiedzą, że odchodzę, i chcą to przeczekać. Czuję, że sprawi im to wielką ulgę. 

Rozdział 10

2 maja
      Poszłam do szkoły nienaćpana. To znaczy wzięłam, ale za mało i wszystko mnie drażniło. Wyzywałam nauczycielkę. Wezwano od razu rodziców. Od nowego roku szkolnego mam przejść do innej szkoły. To podobno ma być dobre rozwiązanie dla wszystkich. Tylko nie dla mnie. Nikt mnie nie spytał o zdanie w tej sprawie. Popłakałam się. Ale dobrze. Nie chcą mnie tutaj, to odejdę. 
      W domu wielka cisza. Nie rozmawiamy ze sobą. To znaczy ja uciekam do swego pokoju, gdy oni zaczynają. Jeszcze mi tego trzeba, by ich wysłuchiwać. 

piątek, 26 września 2014

Rozdział 9

23 kwietnia
      W ogóle nie chce mi się uczyć. Dobrze, że do końca roku szkolnego jeszcze tylko dwa miesiące. A potem zacznie się sezon. Tak mówi Filip. Mam poznać jego uroki. Towar się kończy i właściwie nie ma co ćpać. Bierzemy jakieś prochy. Ale to nie to samo. Ludzie wąchają tri, ale ja nie chcę. Nikt mnie zresztą nie namawia do tego świństwa. Wszyscy są tacy rozdrażnieni, bo nie ma majki. Gdy teraz na nich patrzę, wydają mi się jacyś inni niż tamtego dnia, gdy ich poznałam. Co się zmieniło? Może to ten głód, o którym czytałam? Bardzo możliwe. Ja też się zmieniłam. W domu ze mną już nie można porozmawiać. W szkole warczę na nauczycieli, a oni na mnie. Co się dzieje? Zaczynam bać się tego wszystkiego, ale nie potrafię na razie niczego zmienić. Dokąd mogłabym pójść? 

Rozdział 8

21 kwietnia 
      Mam zwolnienie z WF-u. To nie było trudne. Jeszcze mnie lekarz objechał, że przyszłam tak późno. Mam wadę serca i nie wolno mi wykonywać cięższych prac fizycznych. 
      O ślady na rękach nie pytał. Mam podwyższone OB i ASO. To po zapaleniu stawów. Czyli naprawdę jestem chora. Mogę spokojnie brać narkotyki, bez obawy, że ktoś mnie nakryje. 
      Wieczorem czytałam książki. To jest mój trzeci świat, obok dwóch tamtych. Nie wyobrażam sobie życia bez książek. I dobrze, że mam mój dziennik. Teraz naprawdę nie mogę nikomu o niczym powiedzieć. Zostało mi tylko pisanie. 
      Dlaczego właściwie ćpam? Bo jest mi inaczej po majce. I lżej żyć. Tylko do czego do doprowadzi? Skąd mogę wiedzieć. Moi znajomi nie uczą się, nie pracują. Z czego żyją?
      Głoszę swoją filozofię. Tylko co dalej? Lepiej nie pytać. Jakąś to musi być. Właściwie to jestem sama. Filip pomaga mi tylko załatwić ćpanie i niczego za to nie chce. Ale Alfa powiedział mi, że kiedyś będę musiała coś dla nich zrobić. Akurat. Przecież nie muszę brać narkotyków. Biorę, bo tak mi się podoba. Mogę przerwać w każdej chwili. 

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 7

16 kwietnia
      Filip nauczył mnie robić sobie zastrzyk. To naprawdę nic trudnego. Sprzęt można bez problemu kupić w każdej aptece. Mam trochę śladów na rękach i przestałam chodzić na WF. Będzie z tego nowa awantura. Trzeba postarać się o zwolnienie. Kiedyś miałam, bo mam chore serce, więc chyba nie będzie to trudne. Trzeba tyko iść do lekarza, jak ślady się trochę zagoją.
      Mam pomysł. Najpierw trzeba zrobić badania krwi. Więc do dzieła. Wmówię lekarzowi, że pielęgniarka nie mogła się wkuć. 

Rozdział 6

12 kwietnia
      Chodzę grzecznie do szkoły. Tylko nauczycieli nie chciałam przeprosić. Uważam, że nie mam za co. Dawno nie widziałam się z ludźmi. Zaćpałoby się. Może nie byłabym taka smutna. Te koszmarne wieczory w domu. Nawet uczyć mi się nie chce. Teraz śmieszy nie to, że kiedyś zależało mi na dobrych stopniach. Ale kiedyś inaczej wyglądało moje życie. W domu jest coraz gorzej i w końcu poznałam smak innego świata. Czy naprawdę poznałam? Może to tylko małe doświadczenie, które się skończyło? Nie. Czuję, że jestem inna. Nie dam się teraz stłamsić. Teraz to już naprawdę niemożliwe. 

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 5

6 kwietnia
      Wstałam wcześniej i spotkałam się z Filipem. Zrobił mi zastrzyk. Był jakiś smutny, gdy mu powiedziałam, że muszę iść do szkoły. Lubię go nic więcej. 
      Poszłam do szkoły zaćpana. Pokłóciłam się z nauczycielką. Kazała przyjść rodzicom. 
      Będzie nowa awantura. Ale jakie to ma teraz znaczenie. 

Rozdział 4

3 kwietnia
      Wychowawczyni poszła do ojca, do pracy i powiedziała o moich wagarach. W domu była koszmarna awantura. Właściwe to nikt nie próbował ze mną naprawdę porozmawiać. Nakazano mi powrót do szkoły, więc wróciłam. Nie zwierzyłam się nikomu z tego, co robiłam. Wszyscy  nauczyciele byli zaskoczeni, że taka dobra uczennica poszła na wagary. Tak jakby to był tylko przywilej złych uczniów. Dziwni są nauczyciele. Dziwnie myślą. Dobrze się uczysz - jesteś dobra. I odwrotnie. A jacy oni są? To oni są źli. I zupełnie nie wiedzą, jak z nami postępować. 
      A ja i tak będę robić swoje. Tylko po kryjomu. Jak zaczęłam kłamać, że wieczorem idę do koleżanki czy do kina. Dlaczego trzeba kłamać? By robić to, na co ma się ochotę, a dorośli nie pozwalają, oni w ogóle orientują się, co się z nami dzieje. 

Rozdział 3

25 marca
     Mam wszystko olewać i robić swoje, bo jestem hipiską. Mam się nie przejmować codziennością, tylko żyć we własnym świecie. Mam pomagać ludziom podobnym do mnie, czyli innym hipisom. Jestem wolna. 
      Może i jestem wolna, chociaż muszę chodzić do szkoły i słuchać rodziców. Tylko czy warto ich słuchać? Może i dobrze, że się chodzi do szkoły. Lubię czytać i poznawać nowe rzeczy. Ale to, co poznaję teraz, to zupełnie inny świat. Jeszcze nie rozumiem wielu spraw. Nie wiem, co to znaczy tak naprawdę być hipiską. Ale jestem z nimi. Bo czas już się zbuntować. Tak twierdzi Filip. Ja też tak sądzę. 
      Nie mogę się pogodzić z tym, co dzieje się w moim domu. Tego nie da się niczym pogodzić. 
      Poszłam dzisiaj do biblioteki. Chciałam się dowiedzieć co wstrzykuje mi Filip. I dowiedziałam się, że morfina jest właściwie najsilniejszym u nas narkotykiem. Dłuższe zażywanie prowadzi do nałogu. A potem niszczy własne zdrowie. Przeraziłam się. Ale przecież nic się nie stało. Ja tylko spróbowałam. Nie jestem żadną narkomanką. Nie muszę niczego brać. Chociaż... Po niej jest tak cudownie. I nie pamięta się o tych najgorszych sprawach. Po prostu się nie pamięta. 

sobota, 20 września 2014

Rozdział 2

22 marca
      Mama obudziła mnie do szkoły. Wstałam szybko, ale nie miałam zamiaru iść. Poszłam do kawiarni. Nie było tam Filipa ani jego kolegi. Tak jak wczoraj, było tutaj dużo małolatów ( sami tak mówią o sobie). Było też dużo starszych, z wytatuowaną pod lewym okiem kropką. Wiedziałam już, że są to gitowcy. Tych Filip radził mi unikać. Mówił, że są źli, nie warto ich znać nawet z widzenia. 
      Poszłam od razu do tego mieszkania. Byli tam prawie wszyscy ci sami co wczoraj. Od razu podeszłam do stolika. Chciałam się dowiedzieć, co dostałam. Filip złapał mnie za rękę i powiedział:
- To majka, nasza siostra. My sister is morfiana. Zapamiętaj. Chcesz?
      Kiwnęłam głową. Wszystko się powtórzyło. Nie byłam taka śpiąca jak wczoraj. Cieszyłam się muzyką, słuchałam, o czym rozmawiają, sama niewiele mówiąc, kiedy jest tak dobrze. Że wszyscy powinni się tak rozumieć.
      Siedziałam w kącie spokojnie, kiwając się w rytm muzyki. Filip usiadł obok mnie. Widziałam, jak robił sobie zastrzyk. Teraz zobaczyłam, że na rękach ma wiele śladów. 
      W domu milczałam. Komu i co mogłabym powiedzieć? 

Rozdział 1

21 marca 2011 roku
       Pierwszy dzień wiosny. Wspaniały, słoneczny. Wszystko budzi się do życia. I we mnie coś się obudziło. Bo głowy wpadł mi szalony pomysł. Poszłam na pierwsze w życiu wagary. Ja, wzorowa córka i uczennica. 
       Ostatnio wszystko w moim życiu zaczęło się zmieniać. Jeszcze tego nie rozumiałam, ale już czułam, że coś ma nastąpić. Coś nowego i niezwykłego. Może sprawił to wiosenny nastrój, a może ja sama bardzo chciałam, żeby w końcu coś się stało, coś wielkiego i ważnego. Nie potrafiłam już być taka jak przedtem, a nie widziałam, co ma nastąpić. I chyba bardzo chciałam, by To się stało właśnie dzisiaj, w ten wiosenny dzień, kiedy można we wszystko uwierzyć od początku. By nie stało się ze mną coś złego, potrzebowałam nowej wiary.
        Chodziłam po ulicach, nie bardzo wiedząc, co mam z tą wolnością zrobić. Weszłam do małej kawiarni, gdzie zobaczyłam wielu młodych ludzi, niewiele starszych ode mnie. Trochę się zdziwiłam. Oni chyba też byli na wagarach. 
      Do mojego stolika dosiadło się dwóch chłopców. Byli dziwnie ubrani. Mieli krótkie włosy, rzemyki na szyjach i rękach. Spytali, co tu robię i tak zaczęliśmy rozmawiać. Jeden z nich, Filip, długo mi się przyglądał i w końcu spytał, czy chcę iść z nimi w pewne miejsce. Zgodziłam się, nie pytając o nic. Czułam, że to będzie coś bardzo interesującego. Chciałam się dowiedzieć, co porabiają ci chłopcy, jak żyją. Chciałam poznać coś innego od tego, co do tej pory znałam. Czyli domu rodzinnego i szkoły.  
     Poszliśmy w trójkę. Imienia drugiego chłopaka nie znałam.
    Weszliśmy do pewnego mieszkania. Wszystko tutaj było nieokreślone, wszystko, czemu się przyglądałam. Zaczęłam się trochę bać, ale weszłam dalej, do pokoju. Byli tam inni, podobni do moich nowych kolegów. Dziewczyny też były. Wszyscy podobnie ubrani, chociaż każdy inaczej. Filip powiedział im, że jestem ,, nowa". Jakaś dziewczyna wstała i zawiesiła mi na szyi sznur przezroczystych koralików. Zrozumiałam, że zostałam przyjęta do ich grona, chociaż jeszcze nie wiedziałam kim są.
      Na stoliku zauważyłam kilka strzykawek i jakieś pudełka. Filip wyjął z jednego z nich ampułki i naciągnął płynu do strzykawki. Wziął moją rękę i podwinął rękaw. Bałam się bardzo, ale ciekawość była silniejsza. ,, Pierwsza komunia" - usłyszałam czyjś głos i śmiech. Poczułam ukucie i wlewanie się płynu do krwi. Po chwili wszystko się zmieniło. Było mi tak dobrze, ci ludzie byli wspaniali. Nie martwiłam się szkołą, domem. Chciałam zostać tutaj z nimi na zawsze. Nie wiem, jak długo to trwało. Zaczęłam podsypiać. Był to wspaniały półsen. Wszystko straciło znaczenie, liczył się tylko mój stan. Było mi po prostu dobrze. 
      Teraz, gdy to opisuję, jestem bardzo senna. Nie wiem, jak wróciłam do domu i co powiedziałam rodzicom. Może nie powiedziałam nic, bo trudno było mi mówić. Nie wiem też, jaki zastrzyk zrobił mi Filip. Wiem tylko, że nie żałuję, że poszam na wagary.