sobota, 20 września 2014

Rozdział 2

22 marca
      Mama obudziła mnie do szkoły. Wstałam szybko, ale nie miałam zamiaru iść. Poszłam do kawiarni. Nie było tam Filipa ani jego kolegi. Tak jak wczoraj, było tutaj dużo małolatów ( sami tak mówią o sobie). Było też dużo starszych, z wytatuowaną pod lewym okiem kropką. Wiedziałam już, że są to gitowcy. Tych Filip radził mi unikać. Mówił, że są źli, nie warto ich znać nawet z widzenia. 
      Poszłam od razu do tego mieszkania. Byli tam prawie wszyscy ci sami co wczoraj. Od razu podeszłam do stolika. Chciałam się dowiedzieć, co dostałam. Filip złapał mnie za rękę i powiedział:
- To majka, nasza siostra. My sister is morfiana. Zapamiętaj. Chcesz?
      Kiwnęłam głową. Wszystko się powtórzyło. Nie byłam taka śpiąca jak wczoraj. Cieszyłam się muzyką, słuchałam, o czym rozmawiają, sama niewiele mówiąc, kiedy jest tak dobrze. Że wszyscy powinni się tak rozumieć.
      Siedziałam w kącie spokojnie, kiwając się w rytm muzyki. Filip usiadł obok mnie. Widziałam, jak robił sobie zastrzyk. Teraz zobaczyłam, że na rękach ma wiele śladów. 
      W domu milczałam. Komu i co mogłabym powiedzieć? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz