piątek, 3 października 2014

Rozdział 11

10 maja
      Do szkoły chodzę teraz na luzie. Niedługo z stąd odejdę. Klasy też mi nie żal. Nigdy nie byłam z nimi blisko, nie miałam żadnej przyjaciółki czy nawet koleżanki. Żyłam sobie spokojnie sama wśród książek. Co mnie wygnało z domu? Smak wagarów? Nie tylko. Ale tego nigdy nie powiem. 
      Właściwe teraz nic nie biorę i rzadko widuję ludzi. I zabrałam się trochę do nauki. Robią nam sprawdziany, powtórki. 
      Z lekcji wychodzę do ubikacji na papierosa lub tak sobie wychodzę. Nie wzywają rodziców. Wiedzą, że odchodzę, i chcą to przeczekać. Czuję, że sprawi im to wielką ulgę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz